2 miesiące w zamknięciu, czyli absurdy w czasach zarazy
Ten wpis w całości poświęcony jest sytuacji „okołowirusowej” w miejscowości Torre del Lago, w której obecnie przebywam. Wszystko zaczyna się początkiem marca i trwa do teraz. Nie będzie martyrologii ani żadnych wzniosłych tekstów. Raczej moja bardzo chłodna i subiektywna ocena sytuacji. Czego mi brakuje i co poddaję krytyce?
2 miesiące w zamknięciu, czyli absurdy w czasach zarazy
Trip4Share to portal, z którym współpracuję zdalnie. Na ich blogu pojawił się wpis o kilku miejscach, w których utkneli 'nasi’. W tym i ja;) Mój fragment dotyczy okresu do mniej więcej połowy marca, czyli czasu, kiedy jeszcze nie było bardzo wysokich kar za wychodzenie i absurdalnych rozporządzeń związanych z maseczkami, o których napiszę poniżej. Jeśli chcesz wiedzieć jak to było (lub nadal jest) w 5 różnych europejskich krajach, przeczytaj:
Koronawirus-relacje 5 podróżników.
Sytuacja po miesiącu niewiele się zmieniła poza tym, że stale rosną kary za nieuzasadnione wychodzenie z domu. Na ten moment można wyjść do najbliższego sklepu lub apteki, ale kiedy już „przypadkiem” zboczysz z drogi i na przykład poniesie cię do lasu, bądź przygotowany na karę w wysokości € 300. Jeśli natomiast ktoś został zdiagnozowany jako 'pozytywny’ na nosicielstwo wirusa, nie może się nigdzie ruszyć pod karą grzywny € 4000. Nie mam pojęcia jak niby miałoby to być sprawdzane. Wzdłuż plaży często latają policyjne helikoptery, żeby pewnie wyłapać ewentualnych spacerowiczów. Karabinierzy czają się też przy wejściu do lasu…
Absurd nr 1. Kara za spacer w lesie
Absurdalna historia miała miejsce niedawno, w ubiegłą niedzielę. Mój host Rodolfo, zapłacił właśnie taką karę…za spacer w lesie. Kto czytał poprzednie wpisy to wie, że człowiek medytuje, prowadzi przesadnie wręcz zdrowy tryb życia, ćwiczy jogę i tai chi, żyje blisko natury i nie wyobraża sobie siedzenia w domu non stop. Do tej pory codziennie spędzał pół dnia w lesie lub na plaży. Aż do momentu, kiedy go nagle karabinierzy (odpowiednik żandarmerii wojskowej we Włoszech) nie potraktowali jak kryminalistę.
Dodam, że aby dostać się do lasu, trzeba przejść 1 km główną ulicą, którą całkiem legalnie można chodzić pod pretekstem konieczności dostania się do sklepu lub apteki. Po ulicy chodzą ludzie bezkarnie. 100 metrów za sklepem asfaltowa droga kończy się i zaczyna ścieżka do lasu. A tam w lesie- dup! Szczególne zagrożenie dla otoczenia, nie wiem – może saren albo drzew – sprowadził Rodolfo! Pierwszy raz zobaczyłam go tak poruszonego tym, co się stało. Bo jego trudno jest wyprowadzić z równowagi. Biedny, wrócił do domu z tego nieszczęsnego spaceru i zamknął się w Sala di Gioia na godzinę, żeby pomedytować na uspokojenie… .
Absurd nr 2. Maseczki na świeżym powietrzu
Niedawno ukazało się rozporządzenie, że trzeba wychodzić wszędzie w maseczkach. Rozumiem – wchodzę do sklepu, apteki czy na pocztę, tam gdzie są ludzie – maseczka może i ma sens. Ale po jakie licho mam ją mieć na twarzy idąc w upalny dzień pustą ulicą? Oczywiście jest to dla mnie tak nielogiczne, że nie do zrealizowania.
Nie ubieram maski bez powodu, a już na pewno nie wtedy, kiedy może mi to wręcz zaszkodzić. Bo ja, jak każdy człowiek, potrzebuję tlenu, żeby moje ciało normalnie funkcjonowało. Ale widzę, że wiele osób ślepo stosuje się do idiotycznych przepisów i łażą w tych maskach bez pojęcia, na przykład na spacerze z psem. Nawet jeśli nie zachorują z powodu wirusa, to z pewnością z braku tlenu już tak. I jak tu ludzie mają zdrowieć???
Absurd nr 3. 1 maseczka na osobę
W tym tygodniu do wszystkich gospodarstw domowych w Toskanii mają pocztą przyjść jednorazowe maseczki – UWAGA: po jednej na osobę. Do nas już dotarły. I teraz nasuwa się pytanie: czy to jakiś wielkanocny prezent? Prewencja? Czy trzymać tę maskę na czarną godzinę? Czy nosić ją jako atrapę, gdziekolwiek się idzie czy jak inaczej? Maska jednorazowa po wykorzystaniu (góra 30 min) staje się toksyczna. Założę się, że niewiele osób o tym wie. Mając tylko jedną sztukę, ludzie będą ją traktować jak maskę wielokrotnego użytku, ilekroć będą musieli wyjść z domu. Taka maseczka może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Czy ktoś może mi wytłumaczyć zasadność tej akcji? Może tu chodzi o podobną propagandę rządową, aby pokazać jak bardzo mieszkańcy Włoch mogą czuć się bezpieczni. Czyżby?
Dziś przeszłam się główną ulica miasteczka na pocztę. Małe sklepiki typu mięsny czy drogeria są otwarte. Ludzie oczywiście wchodzą pojedynczo. W ubiegłym tygodniu na wejście do supermarketu czekało się 5 minut, w tym tygodniu daje się odczuć, że zbliżają się Święta, bo jest ponownie wzmożony ruch zakupowy. Wybrałam się do supermarketu godzinę przed zamknięciem i czekałam na wpuszczenie do środka ok. 15 minut, więc nie było tak źle. Supermarket wybieram głównie po to, aby kupić środki higieniczne i kosmetyki.
Nauczona doświadczeniem nie będę już tego typu zakupów dokonywać w aptece. Tam te same rzeczy są 3-5-ciokrotnie droższe. Na przykład nici dentystyczne: apteka – € 4.95, supermarket – € 0.99. Przekonałam się już o tym wcześniej w aptece na lotnisku w Bari, kiedy za 10 sztuk tabletek przeciwbólowych i przeciwzapalnych (coś w stylu ibuprofenu) zapłaciłam €10. Przy dzisiejszym kursie euro to chyba jakieś 45 PLN?
Przed apteką w Torre stoi automat czynny 24 /h z najpotrzebniejszymi artykułami, więc jeśli akurat znajduje się w nim to, co jest Ci potrzebne, do środka apteki nie musisz w ogóle wchodzić, ale czy na pewno?;)
Absurd nr 4 czyli § 22 po włosku
Płatność kartą w owej maszynie nie działa, a reszty z banknotu €50 nie wydaje;) Po dokonaniu płatności banknotem – nie otrzymałam ani reszty, ani towaru. Jak się okazuje resztę wydaje tylko z €10. Zatem kontakt z panią farmaceutką (w masce i przez szybę) i tak okazał się nieunikniony, żeby otrzymać zwrot kasy i tego, co zakupiłam. Ponieważ apteka miała sjestę, musiałam wrócić do niej po godzinie. (to tak w ramach ograniczenia interakcji z ludźmi i wyjść do minimum … ).
TABLICA OGŁOSZEŃ
Możesz też śledzić mój fanpage Nigdy za późno na Facebooku, gdzie na bieżąco wrzucam krótsze relacje, zdjęcia i filmiki z miejsc, w których aktualnie jestem.
Jeśli interesuje Cię, jak tanio podróżować w każdym wieku i mieć z tego frajdę – polecam Ci mojego e-booka, o którym więcej dowiesz się w zakładce SKLEP .
Chcesz pracować online w branży podróżniczej z dostępem do wszystkich narzędzi? Odezwij się do mnie.
Aby poznać szczegóły dotyczące nauki języka angielskiego ze mną – kliknij na lekcje na Skype lub zoom .