Chata Horodna, czyli miejsce na Podkarpaciu, które polecam odwiedzić
Jest takie miejsce gdzieś na Podkarpaciu, pośrodku lasu, z drewniana chatą. Przeszło niesamowita metamorfozę po to, aby jego mieszkańcy mogli się tu realizować i tworzyć swój mały, artystyczny świat. Z właścicielką Beatą znałam się już wcześniej, ale nie wiedziałam nic o niej samej, jej wspaniałej twórczości i pomyśle na życie. Aż do teraz… Ponownie o tym, że nie ma przypadków i że poszukiwania swojego miejsca na ziemi mogą się kończyć właśnie tak:)
Czy Chata Horodna brzmi dla Was znajomo? Kto już był, a kto jeszcze nie? Jeśli to drugie, to czas nadrobić zaległości 🙂
Początkiem września 2019 roku zdarzyło mi się być na Podkarpaciu i trafić do pięknej Chaty Horodna. Z właścicielką Beatą znałam się już wcześniej, ale nie wiedziałam nic o niej samej, jej wspaniałej twórczości i pomyśle na życie. Aż do teraz… (a widzicie, coś jest na rzeczy z tymi imionami! To już kolejna Bea na mojej drodze, żyjąca w podobnym świecie).
Postanowiłam wyjechać na krótki ‘urlop-nie urlop’, bo chodziło mi też o ciszę i spokój do pisania, ale w zasadzie były to małe wakacje pośrodku lasu, gdzie stoi chatka na polanie pod starym grodziskiem Horodna w gminie Lubenia.
Z opowiadań wiem, że była to kompletna ruina, wszystko było zarośnięte pokrzywami wyższymi od człowieka, ale jednak to miejsce emanowało czymś magicznym i urzekającym, bo po tym jak zostało odkryte w 2007 roku, już tydzień później stało się własnością Beaty. Początki były pionierskie – poza tym, że był strumyk i las, to nie było w zasadzie niczego, co ułatwia normalne funkcjonowanie. Brakowało studni, więc wodę nosiło się ze strumienia lub topiło śnieg… . Nie było też drogi dojazdowej. Pomysł był ponoć tak utopijny, że rodzina i sąsiedzi pukali się wymownie w czoło. Ale był wizja i ona zwyciężyła. To, jak wygląda Chata obecnie, nie przypomina tamtego domu. To była prawdziwa kilkuletnia szkoła przetrwania, ale efekt końcowy jest po prostu imponujący!
Minęło 12 lat i oto jestem w miejscu niezwykłym, gdzie Beata ze swoim partnerem stworzyła i nadal tworzy swój artystyczno-sielsko-anielski świat. Dosłownie, bo są tu ceramiczne anioły, które Beata wytwarza sama, są mandale i inne obrazy, ikony, ceramiczna biżuteria, miseczki, laleczki, meble z duszą i pyszne wegetariańskie i wegańskie jedzenie, przesycone ziołami z pobliskiego lasu i ogrodu.
Jest duży jasny i przytulny pokój na poddaszu dla gości, który dostałam na kilka dni w używanie 🙂 Jest też balkon i taras z widokiem na las, z odgłosami ptaków wokół. Podczas mojego pobytu była pełnia księżyca – Luna świeciła mi przez balkon prosto do pokoju, jak reflektor 🙂 A na werandzie spała inna Luna, ta psia Luna z merdającym wiecznie ogonem 🙂
Chata zaprasza cały rok na warsztaty artystyczne: ceramiczne, filcowania wełny, pisania ikon, wikliniarskie, kulinarne (kuchni wegetariańskiej i makrobiotycznej), oraz warsztaty zielarsko- kosmetyczne. W ogrodzie jest też mini kuźnia, gdzie odbywają się warsztaty kowalstwa wykonaniu pana Wojtka.
Jak mówi Beata:
“W życiu czasami tak się zdarza, że nie my wybieramy miejsce, ale miejsce wybiera nas:) Trafiliśmy w to miejsce przez przypadek (choć w przypadki nie wierzę). Ono czekało na nas….”
Do przypadków mam z Beatą podobne podejście – też uważam, że ich nie ma, bo wszystko jest po coś. To, że tutaj trafiłam, też nie jest bez przyczyny, bo zobaczyłam szerszy obraz tego, jak wyobrażam sobie moje idealne życie. Tak sobie siedziałam w Chacie Horodna i myślałam, jakby to było fajnie móc być klonem takiej Beatki i takiego miejsca. Nie dosłownie, oczywiście, ale w sensie robienia takich fajnych rzeczy, które się kocha, w tak sielskim miejscu, gdzie dookoła natura serwuje hojnie swoje dary ( np. dziś byłyśmy na grzybach w prywatnym lesie Beaty i zjadłyśmy je później na obiad;) w klimatycznym domu na skraju lasu, z psami, kotami i całą resztą.
Tu musiałam wykazać się hartem ducha💪💪
tu nauczyłam się konsekwencji, uporu , dążenia do celu, 💪
odporności na trudności 🤣 jakie ?
brak wody, brak pralki, brak drogi do domu,
brak osoby, na którą można zwalić winę 🤣🤣🤣
przestałam się bać ….
chodzę boso po łące i po śniegu 🍀
przestałam chorować, 🍀☀️
zmyłam makijaż,
wyrzuciłam maski na różne okazje
zaakceptowałam siebie…🌹🙏
pokochałam siebie…❤️
robię to co kocham…w tym miejscu czas płynie inaczej
w tym miejscu jest spokój i siła natury🐞🐞
w tym miejscu jestem w domu
w tym miejscu jestem sobą 🙂ściskam B.
Czyż to nie pięknie powiedziane????
Chcesz śledzić, co u Beaty się fajnego wydarza? Kliknij na Dom otulony lasem na Facebooku.
Sprawdź, bo warto 🙂
- E-book: Jak tanio podróżować
- Praca zdalna: pomysły na pracę online
- Język angielski: indywidualne lekcje online
- Alternatywa zawodowo-podróżnicza: Workaway
- Znajdziesz mnie też tutaj: Facebook, Instagram