Magiczne Izery – otwarta kultura wsi. Relacja z wydarzenia
Góry Izerskie porównałam do Ibizy. Dlaczego? Ano dlatego, że będąc zupełnie nieświadoma, co kryją w sobie Góry Izerskie odkryłam, że w zasadzie tutaj, w tych pięknych osadach i wioskach ludzie żyją bardzo podobnie i mają podobne pasje… Sprawdź, dlaczego Izery są tak magiczne.
Kilka miesięcy temu moje ponoć 'lekkie pióro’ zaowocowało współpracą z portalem Trip4share.com Zostałam poproszona o napisanie relacji z imprezy, w której uczestniczyłam o nazwie Magiczne Izery. Artykuł mojego autorstwa ukazał się na stronie Trip4share.
Poza tworzeniem bazy niebanalnych obiektów noclegowych o charakterze slow w Polsce i przedstawianiem ich w sposób raczej reporterski, aniżeli sztampowy, portal pomaga „odkryć magię prostych przyjemności i znaleźć coś więcej niż tylko nocleg”. Oprócz prezentacji pieknych miejsc na weekendowy wypoczynek czy urlop (w czym osobiście maczam swoje palce;) są tu blogerskie wpisy o ciekawych wydarzeniach, warsztatch i ludziach, których warto zapamiętać na podróżniczej mapie kraju.
Tak oto zostałam poproszona o relację z Magicznych Izerów, w których przyszło mi uczestniczyć końcem września.
Zapraszam do lektury mojego pierwszego artykułu na stronie innej niż moja – co akurat bardzo cieszy:)
Magiczne Izery – Otwarta Kultura Wsi
Po raz pierwszy w Góry Izerskie trafiłam w maju tego roku. Przyjechałam z Hiszpanii, a konkretnie z Ibizy, na której żyje mnóstwo alternatywnych społeczności; ludzie mają otwarte umysły, artystyczne dusze, są kolorowi i pełni pasji. Najczęściej żyją blisko natury i w zgodzie z matką ziemią – uprawiają ogródki permakulturowe i starają się na tyle, jak bardzo sprzyja im przyroda – żyć samowystarczalnie. Na Ibizie jest to zdecydowanie łatwiejsze, chociażby ze względu na klimat, liczbę słonecznych dni w roku i dostęp do warzyw i owoców przez cały rok. Tam projekty typu ‘tiny house build’ czy mieszkanie (przynajmniej na początku) w camper vanie są na porządku dziennym, a życie w jurcie czy szałasie nikogo nie dziwi. Międzynarodowi nomadzi osiedlają się z dala od dużych miast i klubów i znajdują swoje miejsce tam, gdzie jest cisza, spokój i cykanie świerszczy. Jedni otwierają ośrodek jogi i medytacji, inni tworzą przepiękne rękodzieło i sprzedają je na lokalnych targowiskach i festiwalach, inni jeszcze grają na instrumentach, śpiewają, żyją. No więc ja, napatrzywszy się na to wszystko na Ibizie wylądowałam w Górach Izerskich w przepięknej i malowniczej Dolinie Harmonii, dawnej Farmie 69 w Kopańcu. Znalazłam się tu poprzez portal workaway, który zrzesza globalną społeczność niskobudżetowych podróżników i ludzi, którzy szukają integracji z lokalną ludnością, gdziekolwiek na świecie by się nie znaleźli. (Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat, kliknij tu.
Po kilkunastu projektach, w których brałam udział w Europie, prowadzona ciekawością – sprawdziłam hostów na terenie Polski i tak oto, trafiłam na Dolinę Harmonii w Kopańcu, gdzie jej mieszkańcy Dana i Norbert oraz Filip, Magda i Kulka poza prowadzeniem usług agroturystycznych i organizowaniem rozmaitych warsztatów – realizują niezwykłe projekty. Kto bywał w tej okolicy może kojarzyć to miejsce ze średniowieczną Osadą Kopaniec, w której wciąż oglądać można replikę wioski rękodzielniczej sprzed kilku wieków. W sezonie wiosennym i wczesno- jesiennym co miesiąc w osadzie odbywa się Jarmark Perski Izerski – „izerska odpowiedź na hipermarkety”, gdzie możesz zakupić lokalne produkty lub rękodzieło, zobaczyć, jak wyglądała pracownia rymarza lub kowala albo pomedytować w prawdziwym kamiennym kręgu na wzór tych celtyckich. Niech Was nie zdziwi spacerujący po posesji kucyk Benny, 3 radosne psy i czasem też koty:)
Dlaczego na początku wspomniałam Ibizę? Ano dlatego, że będąc zupełnie nieświadoma, co kryją w sobie Góry Izerskie odkryłam, że w zasadzie tutaj, w tych pięknych osadach i wioskach ludzie żyją bardzo podobnie i mają podobne pasje. Mnóstwo jest szamanów, szeptuch, zielarzy, rękodzielników i kolorowych osobowości, z którymi przyszło mi się zetknąć niedługo po przyjeździe. Jedyna różnica polega na tym, że klimat w polskich górach daje nieco w kość zimą.
Pozostając w temacie magii Gór Izerskich i próby zrozumienia, dlaczego tak dużo ludzi lgnie w te rejony i nie chce już stąd wyjeżdżać (ze mną na czele!) opowiem Wam o tym, co wydarzyło się w przedostatni weekend września z inicjatywy wspomnianych wcześniej 3 pasjonatów Gór Izerskich z Doliny Harmonii – Filipa, Magdy i Kulki. Odbyła się tu fantastyczna, duża impreza pt. Magiczne Izery – Otwarta Kultura Wsi, która na cały weekend zaktywizowała lokalną społeczność poprzez bogaty harmonogram warsztatów, spotkań, projekcji filmów i koncertów w ponad 30 lokalizacjach. Za przykładem słynnej Nocy Muzeów organizatorom zależało na tym, aby otworzyć podwoje tych miejsc, które zazwyczaj stoją zamknięte i są ukryte przed zwykłym śmiertelnikiem lub nikt nawet nie wie o ich istnieniu. Tyle że tutaj, zamiast jednej nocy, zwiedzający i przyjezdni mieli do dyspozycji cały wachlarz wydarzeń od piątku do niedzieli, aby ‘niespiesznie posmakować kultury wsi’. Zamiast muzeów – zastali ciekawych ludzi i otwarte drzwi do ich pracowni artystycznych i rzemieślniczych, gospodarstw czy domostw, które na co dzień znają tylko wtajemniczeni. Misją całego przedsięwzięcia było kulturalne zjednoczenie Izerów i wspólne doświadczanie niezwykłości tego regionu. Można było posmakować w przenośni i dosłownie (pyszne jedzenie zapewnione przez lokalnych kulinarnych czarodziei, posłuchać, nauczyć się nowego, oddać artystycznej pasji i poodkrywać.
I tak np. w Galerii Kozia Szyja w Kopańcu u Agaty Różańskiej można było własnoręcznie ulepić coś z gliny i odcisnąć w niej liść łopianu czy babki lancetowatej po to, aby powstał półmisek o takich właśnie kształtach. Pracownia ceramiki Agaty to również niesamowita miejscówka z panoramą za przysłowiowe milion dolarów:), chyba najbardziej urokliwe miejsce w Kopańcu.
Agata wraz z mężem Leszkiem Różańskim, przewodnikiem sudeckim i nauczycielem prowadzi też agroturystykę. U nich w niedzielę wydarzyła się rzecz niezwykła – padły prawdziwe rekordy. Leszek – jako znawca regionu i jego wszelkich sekretów – zaprosił na spacer pt. „Czy Plac Czarownic był miejscem sabatów?”. Miał to być Izerski spacer z legendami w tle, z domieszką historii, sztuki, baśni i legend, aby lepiej zrozumieć, czym właściwie są Izery. Oczekiwania organizatora przeszły najśmielsze oczekiwania, ponieważ na miejsce zbiórki zgłosiło się – UWAGA – 120 osób:) Anegdota głosi, że jeden z uczestników po spotkaniu stwierdził: “musiałem stanąć w najdłuższej w swoim życiu kolejce do toalety” 😉
Skoro przy baśniach jesteśmy to w pierwszym dniu na zakończenie wieczoru Magda Polkowska, wędrowna baśniarka uraczyła wszystkich Baśniami Ludów Ziemi – prastarymi tradycyjnymi opowieściami z wielu krańców świata przy dźwięku tradycyjnych instrumentów z odległych krain i ciszy… . Więcej o projekcie Baśnie Ludów Ziemi można przeczytać na tej stronie.
Ogromnym zainteresowaniem cieszyły się warsztaty ROCksi geoeduacja, podczas których prezentowany był niezwykły świat skał i minerałów Sudetów, ich właściwości i zastosowanie, a także sposoby obróbki i możliwości ich kreatywnego wykorzystania. Sama organizatorka pod koniec weekendu bardzo pozytywnie wyraziła się o Magicznych Izerach przesyłając do pomysłodawców słowa podziękowania za możliwość wzięcia udziału “w tej wspaniałej imprezie” i wyraziła zaskoczenie tak ogromnym odzewem – w sumie przez cały weekend w warsztatach i wycieczkach u niej samej przewinęło się około 85 osób. “Magiczne Izery to pomysł, który okazał się wielkim sukcesem i mam nadzieję, że ten potencjał, który ujawnił się podczas tego wydarzenia zostanie jakoś wykorzystany. Na pewno kolejne takie wydarzenie powinno być dłuższe – wielu gości narzekało, że nie są w stanie zobaczyć wszystkiego, bo za mało jest czasu”.
Co jeszcze można było robić na Magicznych Izerach? Podczas warsztatów zielarskich skomponować herbatkę z dzikich roślin, odpocząć od zanieczyszczenia światłem w Izerskim Parku Ciemnego Nieba, w jednym z izerskich ogrodów zaznajomić się z tajnikami permakultury albo wziąć udział w plenerze fotograficznym. Artystyczne dusze mogły wykonać szklaną mandalę w pracowni witraży u Beaty Chlebowskiej w Antoniowie lub zrobić mozaikę w Izery Gallery – Pracowni Mozaiki Artystycznej u Marleny Yendrohy w Kopańcu. Komu w duszy gra muzyka, mógł zanurzyć się w dźwięku mis alchemicznych albo poznać tajniki śpiewu intuicyjnego i szamańskiego z Szymonem.
Inni wybrali się posłuchać historii o remoncie zabytkowego domu przysłupowego zajadając się domowymi wypiekami, inni z kolei uznali, że życie pszczół może być pasjonujące i udali się do rodzinnej pasieki w Orłowicach, aby poznać tajniki pracy tych sympatycznych i niezwykle pożytecznych owadów, zobaczyć, jak wytwarza się miód i inne pszczele cuda oraz obejrzeć prezentację ula, woskowego plastra czy podstawowych narzędzi pszczelarskich. W Dolinie Harmonii, jak zawsze, mogliśmy usiąść w prawdziwym kamiennym kręgu (stokroć fajniejszym niż Stonehenge;) i obejrzeć zachód słońca nad Izerami. W sobotę wieczorem zagrały klimatyczne Sutari, a zaraz potem można było poszaleć przy bębnach Balafon Brothers & Friends. Te dwa ostatnie koncerty w sobotę przywiodły do Doliny Harmonii prawdziwe tłumy.
Nie sposób opisać wszystkich punktów z bogatego harmonogramu Magicznych Izerów, bo mogłaby z tego powstać książka. Zachęcam do zerknięcia na szczegółowy program imprezy, który odda prawdziwy obraz bogactwa i magii tego wydarzenia i być może zachęci Cię, czytelniku do wzięcia udziału w jego drugiej edycji w przyszłym roku. Wiem od organizatorów, że z pewnością będą dążyli do powtórki, a ich ambicją jest jeszcze większa promocja Magicznych Izerów. Poza dobrą zabawą dla wszystkich, w każdym wieku i kulturą przez duże ‘K’ wydarzenie pokazało, że razem można zdecydowanie więcej – nie tylko dla siebie, ale z korzyścią dla wszystkich. To, co w polskich realiach jest raczej rzadkie, czyli promowanie tych, których uważamy za swoją konkurencję nie mieści się w głowie – tutaj miało zupełnie inny oddźwięk. Ekonomia społeczna i wzajemne wsparcie oraz chęć dzielenia się wspólnymi pasjami i pokazanie swojego potencjału kolektywnie – wzięły górę.
I ja tam byłam i świetnie się bawiłam:)
Sprawdź też, bo warto 🙂
- E-book: Jak tanio podróżować
- Język angielski: indywidualne lekcje online
- Alternatywa zawodowo-podróżnicza: Workaway
- Znajdziesz mnie też tutaj: Facebook, Instagram
- Praca zdalna: pomysły na pracę online