Campervanem do Hiszpanii, czyli mój pierwszy raz w Bilbao
Podróże za pośrednictwem blablacar zawsze niosą prawdopodobieństwo przygody i/lub poznania kogoś interesującego. No, ale jeśli pojazd jest campervanem, a kierowca – młodą kobietą-podróżniczką, to gwarancja jest 1000% 🙂
Wczoraj Skoda Fabia do Biarritz, a dziś campervanem do Hiszpanii !!!
To mój blablacar na trasie Biarritz – Bilbao. Właścicielka, 27-letnia Niemka, Carolin, podróżuje przez Europę solo, do Portugalii. Spadła mi z nieba, ponieważ autobusy i pociągi na tej trasie w czasach zarazy, nie istnieją. Dziewczyna jest niesamowita. Zjeździła pół świata, w tym przez 2.5 roku objechała Australię – pracując na farmach i zwiedzając. Wcześniej kupiła oczywiście używany samochód, co podobno jest łatwe i nie wymaga takiej biurokracji, jak w Europie.
Powoli traciłam nadzieję, że uda mi się kogokolwiek na tej trasie znaleźć. Ona, jako jedyna wyskoczyła mi w wynikach wyszukiwania na stronie blablacar. Opłaciłam przejazd, aby zarezerwować miejsce w aucie, ale transakcja została po 24 h odrzucona, bo kierowca (czyli Carolin) jej nie potwierdził. Tak działa system na blablacar. To był początek tygodnia, a ja w czwartek już wyjeżdżałam do Biarritz, więc wszystko musiałam mieć zaklepane. Na szczęście w środę Carolin odezwała się do mnie ponownie i wszystko ustaliłyśmy. Mogłam odetchnąć. Partyzantka przerzutu z kraju B do H w czasach zarazy została zorganizowana na szóstkę:)
A ten campervan na zdjęciu to już świeża historia. Kupiony od znajomej za 3000 euro, wymagał jeszcze małych napraw i szlifów (dodatkowe 1.500 euro) i oto jest piękny dom na kółkach, którym przyszło mi się przejechać przez 3 deszczowe godziny w drodze do Hiszpanii:)
Zdecydowanie znalazłyśmy od razu wspólny język i wiele podobnych tematów. Różnica wieku kompletnie nie miała tu znaczenia. Obydwie jesteśmy „on the way to the unknown” w procesie poszukiwań: ) No i obydwie nakręcamy się podróżowaniem 😉 🙂 🙂
Carolin była tak dobra, że podrzuciła mnie do samego centrum miasta, gdzie znajduje się mój hotel, a sama przemieściła się gdzieś nad ocean, aby bezpiecznie zaparkować i spędzić noc w jej domu na kółkach.
Podróż zajeła nam w tym deszczu prawie 3 godziny i kosztowała mnie oficjalnie 7.50 euro (opłata blablacar) plus dodatkowe 5 euro, które podarowałam Carolin za podrzucenie mnie do centrum.
Bilbao to jeszcze nie koniec mojej podróży. Zostaję tu do niedzieli, 13 grudnia. Jutro będzie 'fun day’ bo Hiszpania spuszcza nieco z tonu – otwierają się wszystkie bary i restauracje i wreszcie będzie można trochę poświętować na udekorowanych świątecznie ulicach. Dziś wszystko jeszcze wygląda spokojnie i trochę ponuro, nie tylko z powodu deszczowej pogody. Na szczęście jest ciepło.
Jeśli ten wpis Cię zaciekawił lub był dla Ciebie przydatny, będzie mi przyjemnie, jeśli zaprosisz mnie na wirtualną kawę 🙂- E-book: Jak tanio podróżować
- Praca zdalna: pomysły na pracę online
- Język angielski: indywidualne lekcje online
- Alternatywa zawodowo-podróżnicza: Workaway
- Znajdziesz mnie też tutaj: Facebook, Instagram
- Instagram Carolin: @curly_carol