Wyspy Kanaryjskie i ich prawdziwa zmora. Co to jest calima?
Dziś wykładam kawę na ławę i nie owijam w bawełnę. Mówię wprost: na Kanarach też czasem bywa potwornie…
Jakie są Wasze pierwsze skojarzenia na myśl o Kanarach? Rajskie wyspy? Piękne plaże? Wspaniała pogoda przez cały rok? Owoce i warzywa dojrzewające w słońcu, a nie w magazynach? Banany? Papaje? Wulkany? Ocean? Ludzie? 😉
Tak, to wszystko prawda. Skojarzenia są w większości zdecydowanie pozytywne i przywodzą na myśl raczej przyjemne zjawiska. I najczęściej o nich przeczytacie na blogach, w przewodnikach i social medialnych postach.
Natomiast ja dziś wykładam kawę na ławę, nie owijam w bawełnę (à propos, kto wie, jak to będzie po angielsku? 😉 ) i mówię wprost – nie zawsze jest tak kolorowo i bywają dni, kiedy nie jedna osoba Kanary przeklina. No może nie na zawsze, ale przynajmniej przez jakieś 2-4 dni, zwłaszcza jeśli przyjechała tu tylko na tygodniowe wakacje. I nie ma to nic wspólnego z turystami, czy z cenami, ani nawet z tubylcami. Nic z tych rzeczy. W rzeczywistości nie ma to w ogóle związku z ludźmi, bo ci nie mają wpływu na to, o czym za chwilę opowiem.
Ta kanaryjska zmora to … kalima.
Zanim wytłumaczę, co to takiego, wspomnę, jak się można wtedy czuć i jak ja się wówczas czuję, gdyż mogą to być doznania czysto subiektywne. Dotykają one głównie turystów lub osoby takie jak ja, które nie przywykły jeszcze do pewnych zjawisk pogodowo-atmosferycznych, bo są tu za krótko.
Otóż zazwyczaj zwiastunem nadchodzącej kalimy jest u mnie potworny, około migrenowy ból głowy. Do tego dochodzi zmęczenie i tzw. rozmemłanie (moje ulubione słowo na stan, kiedy nie bardzo wiesz, co masz ze sobą zrobić i ciężko ci zrobić coś sensownego:). Czyli stan podobny do kaca. Tak, na przykład, czułam się przez cały dzień wczoraj. Choćby nie wiem jak mózg próbował, nic z tego nie wychodzi. Praca umysłowa, napisanie czegokolwiek, próba relaksu – wszystko spełza na niczym. Aktywność fizyczna też niekoniecznie, bo jest bardzo gorąco.Bywa też, że kicham kilkanaście razy dziennie bez wyraźnego powodu; nie mam ani kataru, ani nie cierpię na sezonową alergię, ale kicham. Chociaż, jeden raz na Gomerze lało mi się z nosa jak przy katarze siennym, choć takowego nigdy nie miałam.
Dlaczego wiele osób narzeka wtedy na fatalne samopoczucie, bóle i zmęczenie? U innych mogą wystąpić także infekcje, bo w powietrzu unoszą się drobnoustroje (o czym za chwilę). Fakt, jest gorąco i przyciężkawo. Ale skąd ten czołg w mojej głowie zawsze wtedy?
Sabina, Polka mieszkająca od dawna na Wyspie i właścicielka restauracji La Vitamina w Los Llanos, w krótkich, treściwych słowach mi to wyjaśniła:
Jesteś stosunkowo krótko na wyspach i twoje ciało jeszcze się nie nauczyło reagować na kalimę… pragnieniem. Wilgotność powietrza z typowych ok. 80 % spada nawet do 30 %. Oznacza to, że wysychasz prędzej, niż pijesz, bo kalima to również wysokie temperatury. Ten czołg w głowie i zmęczenie to po prostu gęsta krew. Pij dużo wody, możesz wziąć też aspirynę i od razu zaczniesz doceniać uroki „gorącego wiatru kanaryjskiego”, który łagodzi też wiele dolegliwości aparatu ruchowego.
O, i to akurat jest dobra wiadomość, bo po ostatnim meczu w piłkę plażową nadwyrężyłam sobie, a raczej odnowiłam, starą kontuzję barku i wedle tego co mówi Sabina, powinno pomóc 😉 Kręgosłup też powinien być zadowolony. 😉
No ale co to jest ta kalima? I co jeszcze, poza kiepskim samopoczuciem i niespodziankami w postaci różnych nietypowych reakcji organizmu przynosi? Jeśli coś Wam nie gra na tych zdjęciach, które umieściłam, to macie rację. Bo ten najbardziej namacalny i widoczny gołym okiem efekt kalimy to oczywiście przejrzystość powietrza. Kiedyś, będąc jeszcze na Gomerze, nagrałam filmik, aby pokazać, jak zmienia się otoczenie, podczas gdy nad Saharą marokańską szaleje burza piaskowa i z wiatrem drobinki pyłów i piasku przenoszone są nad Wyspy Kanaryjskie. Teneryfa, którą z Gomery pięknie widać jak na dłoni, znika zupełnie z pola widzenia. To samo dzieje się z górami w oddali. Nie ma. (filmik można odnaleźć na moim fanpage Nigdy za późno na Facebooku).
Wszystko dookoła wygląda wówczas jak przez mgłę. Niektórzy myślą, że to chmury, a w powietrzu unoszą się drobinki pyłu i piasku. Lepiej wtedy przymykać okna i drzwi do domu. Bywa też tak, że krajobraz wygląda jak na Marsie – wszystko zależy od tego, jak skondensowany jest pył i piach w powietrzu oraz jego ilość. Dokładnie coś takiego miało miejsce w lutym 2020, kiedy odwołano loty, pozamykano drogi i generalnie życie na chwile zamarło, bo wyspy wyglądały jak czerwona planeta. Wtedy też istnieje znacznie większe prawdopodobieństwo pożarów, bo powietrze rozgrzane jest jak w piekarniku, a jeśli dodamy do tego jeszcze porywisty wiatr, to tworzą się idealne warunki, aby taki pożar rozprzestrzenić w krótkim czasie: (
Ale kalima to nie zawsze piach. Jeśli nie ma wtedy silnego wiatru (tak jak teraz), prądami powietrza podnoszone są do góry głównie lekkie pyły pochodzenia organicznego i co nieco bardzo zmielonych minerałów. I to one powodują zamglenie. Jest tam też sporo drobnoustrojów, które u osób nieprzyzwyczajonych mogą wywoływać infekcje. Zaleca się wtedy często myć ręce, oddychać przez nos i pić dużo wody. Czyli prawie jak prewencja przed covidem;)
Tak też właśnie jest obecnie na la Palmie. Z pola widzenia zniknął ocean i góry.
To już moja któraś z kolei kalima, więc wiem, czego się spodziewać, ale powiem szczerze – nie jest to najlepszy czas na odpoczynek na Wyspach. Polecam śledzić profil MeteoLaMatanza na FB, bo tam pojawiają się zawsze aktualne informacje dotyczące kalimy.
Zatem, jeśli przytrafi się Wam kalima podczas tygodniowego urlopu, to macie pecha. To tak, jak jechać na Maderę na 6 dni i mieć porę deszczową przez 3 😉 Czego doświadczyłam 10 lat temu 🙂 Jedyne, co można w takiej sytuacji zrobić, to próbować szukać pozytywów w całej sytuacji. Pomyślcie – macie niespotykaną okazję doświadczyć bardzo lokalnego zjawiska pogodowego, o którym ludzie w Europie nawet nie słyszeli. A Wy będziecie to już mieć za sobą i zagniecie nie jednego ignoranta z tego tematu. No bo kto słyszał o kalimie w Hamburgu czy Londynie? Tam to tylko, co najwyżej, wilgotne mgły.
jeśli uznasz ten tekst za wartościowy.- E-book: Jak tanio podróżować
- Praca zdalna: pomysły na pracę online
- Język angielski: indywidualne lekcje online
- Alternatywa zawodowo-podróżnicza: Workaway
- Znajdziesz mnie też tutaj: Facebook, Instagram
Dzięki za wpis! Chyba pozostaje nam Madera ;)))
Hej, kalima ma potrwać do wtorku:)
Nie rezygnujcie z przyjazdu tylko z takiego powodu:)
Ale to cały urok wysp.
Poprostu trzeba chociaz raz w życiu kalime zaliczyc
Też tak myślę.
O tym zresztą wspomniałam -przynajmniej jesteśmy bogatsi o kolejne, nieco inne doświadczenie, niż te na stałym, europejskim lądzie: ) Poza tym, to czysto subiektywne doznania – każdy może odbierać kalimę inaczej.
Na pewno dla wakacjuszy siedzących w przyhotelowym basenie to będzie swoista, lekka do zniesienia ciekawostka. Niestety, jeśli musisz pracować, to aura jest absolutnie nie sprzyjąca.
Niestety, kalima potrafi przynieść tragiczne żniwo…http://happy-darwin.176-96-136-55.plesk.page/najtragiczniejsza-kalima-na-la-palmie/
Czasem to bedzie straight shooter,
to owijanie w bawelne.
Dzien dobry, jestem tu po raz pierwszy.
Zgadza się, to też 🙂
Brawo, Tom! Ale jest też idiom z 'bush”:)