Jeśli znudzi Ci się plaża, góry i zechcesz spędzić pół dnia gdzie indziej, pojedź do Bastii. Celowo napisałam ‘pół dnia’, ponieważ więcej czasu na to miasto jest zbyteczne. Bastia (nie mylić z bestią – korekta ciągle mi to poprawia) to nazwa drugiego pod względem wielkości miasta i portu na Korsyce. A że znajduje się stosunkowo niedaleko ode mnie, i jeździ tam autobus, postanowiłam zrobić z niego użytek.

Trzeba jednak pamiętać, że transport na wyspie jest marny. Do Bastii z Prunete, gdzie mieszkam przez cały wrzesień, mam jeden autobus rano o 10. i powrotny o 16. Pomiędzy nie ma nic! Zatem wraca się z tym samym kierowcą, który wiezie Cię rano i w tym przypadku była to kobieta 50+ 🙂 .
Podróż autobusem to też swoista ciekawostka. Przystanki autobusowe nie istnieją – przynajmniej na prowincji – zatem trzeba sobie stanąć na chodniku, tuż za rondem, naprzeciw TABAC i machnąć ręką, kiedy autobus będzie nadjeżdżał. Bilet w jedną stronę kosztuje €10 i można go kupić u kierowcy. Co zaskakujące – pani wypisuje go odręcznie długopisem na druczkach z kalką. Taki bilet retro 😉 .

Bastia
Bilety autobusowe wypisane ręcznie

*W autobusie było zaledwie kilka osób, w tym stary, chudy jak patyk Korsykanin w chuście na głowie. Przespał całą drogę. Potem spotkałam go w parku, jak sączył kawę espresso z papierowego kubka. Następnie wracaliśmy tym samym autobusem w drodze do Prunete. To nie jest duża wyspa…

Autobus jedzie równo godzinę i zajeżdża do bocznej uliczki przy Placu św. Mikołaja, który jest dosyć spory, więc nie można go przeoczyć. Ten, kto lubi pomniki, będzie zadowolony ;). Tutaj znajduje się biuro informacji turystycznej, skąd wzięłam bezpłatną mapkę miasta, jednak mając ją w zanadrzu, postanowiłam się powłóczyć spontanicznie bez patrzenia w mapę. Często zdaję się na intuicję i eksploruję bez konkretnego celu czy zamysłu dotarcia w konkretne miejsca.

Przy placu znajdują się 2 toalety publiczne. Do tej tuż przy biurze informacji turystycznej zazwyczaj jest kolejka, więc jeśli musisz pilnie skorzystać z WC, radzę udać się na drugi koniec tego wielkiego placu – są szanse, że tam będzie mniej okupowana. Niestety, powiedzenie ‘Francja, elegancja’ to tylko …powiedzenie, tudzież teoria. W praktyce toalety publiczne pozostawiają wiele do życzenia …

Byłam kompletnie nieprzygotowana na zjawisko pogodowe o nazwie “wiatr”. Ba! To było prawdziwe wietrzysko, które chciało urwać mi głowę i wyrwać telefon z rąk podczas robienia zdjęć. À propos, TUTAJ lub TUTAJ zobaczysz ich więcej.

Wzięłam azymut na stary port i przy okazji pomyszkowałam w bocznych, mało uczęszczanych uliczkach i zakamarkach, gdzie mieszkają lokalsi. To nie jest duże miasto – jak już wspomniałam na początku, połowa dnia spokojnie wystarczy, aby zobaczyć to, co najciekawsze w Bastii.

Widać tu duże kontrasty między starymi zniszczonymi kamienicami z odrapaną, a nawet odpadająca elewacją i nowymi odremontowanymi obiektami. Dużo renowacji jest nadal w toku. Miasto obfituje w kolory, murale, graffiti i urocze zaułki, które czasem przypominają mi stary Kraków – okolice Podgórza lub Kazimierza.

W nowym porcie oczekują na rejs olbrzymie promy pasażerskie. W powietrzu czuć już jesień, i akurat tego dnia było potwornie wietrznie. Bardziej niż na Fuercie Załapałam się jeszcze na słońce, bo 2 dni później północna Korsyka pogrążyła się w deszczu i chmurach…

Bastia
Plac św. Mikołaja

Jeśli spodobał Ci się ten wpis, chętnie dam się zaprosić na wirtualną kawę 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zerknij też tu:

E-book: Jak tanio podróżować
Praca zdalna: pomysły na pracę online
Język angielski: indywidualne lekcje online
Alternatywa zawodowo-podróżnicza: Workaway
Znajdziesz mnie też tutaj: FacebookInstagram

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *