Byłam na końcu świata.
Na początku było marzenie. Marzenie o Nowej Zelandii.
A reszta była już tylko kwestią czasu (no i pieniędzy).
Marzenie krążyło sobie przez lata w kosmosie, aż padło na podatny grunt w 2012. Klamka zapadła.
Marzenie w efekcie przerosło moje najśmielsze oczekiwania, bo wyprawa objęła swoim zasięgiem 6 państw, w tym kilka miejsc w Azji południowo-wschodniej, Australię i moją ukochaną Nową Zelandię. W grafiku lotów nie byłoby nic szczególnego, gdyby nie fakt, że cała wyprawa trwała zaledwie miesiąc, co oznacza, że skakaliśmy z kraju do kraju, wyspy na wyspę, jednej strefy czasowej do drugiej jak pijane zające. Na platformie geoblog jest wygenerowana cała trasa tego szaleństwa.
PALACH/AGATAMRS
Flight number Route Meal Seat
EK140 Czech Republic, CZ (PRG) to United Arab Emirates, AE (DXB) Standard 35J
EK346 United Arab Emirates, AE (DXB) to Malaysia, MY (KUL) Standard 17A
Tutaj były jeszcze lokalne loty Lion Air i Air Asia po wyspach Indonezji i do Singapuru:)
EK408 Malaysia, MY (KUL) to Australia, AU (MEL) Standard 35F
EK406 Australia, AU (MEL) to New Zealand, NZ (AKL) Standard 35F
Tutaj był jeszcze lokalny lot z Wyspy Pólnocnej (Wellington) na Południową (Queenstown).
EK419 New Zealand, NZ (CHC) to Australia, AU (SYD) Standard 48J
EK415 Australia, AU (SYD) to United Arab Emirates, AE (DXB) Standard 48J
EK139 United Arab Emirates, AE (DXB) to Czech Republic, CZ (PRG) Standard 45F

Jak jest na końcu świata?
Skąd się wzięło marzenie o Nowej Zelandii? Może od fascynacji kulturami Południowego Pacyfiku? Może w jednym z poprzednich żyć byłam Maoryską? A może sprawił to reportaż o Nowej Zelandii, który zobaczyłam jeszcze w latach 90-tych poprzedniego wieku i niewiele wiedząc o tym kraju po prostu zachwyciłam się przyrodą, krajobrazami i ludźmi. Z programu pamiętałam góry o nazwie Alpy i ludzi jeżdzacych na nartach z widokiem na ocean….Tak, to nie mógł być kiepski kraj do życia;) Od tamtej chwili bardzo zapragnęłam tam pojechać.

Bo czego nie ma w Nowej Zelandii? Na pewno niebezpiecznej flory i fauny ( w przeciwieństwie do Australii ), a na pewno są góry, fiordy, lodowce, ocean, wodospady, wulkany, cudne plaże, skały, urwiska, klify, rzeki, bezkresne pola, jeziora, bajkowe kolory i specyficzna energia, która sprawia, że człowiek czuje się tam po prostu dobrze. Nie dziwne, że pan Peter Jackson wybrał plenery Nowej Zalandii jako scenerię do jego “Władcy Pierścieni”. Powietrze inaczej pachnie, a niebo wygląda inaczej (wszak to południowa półkula:).
Pamiętam ten pierwszy wieczór, kiedy jedząc piknikową kolację i pijąc nowozelandzkie wino Sauvignon Blanc powiedziałam do siebie “ ja pierniczę, jestem na końcu świata! Jestem w Nowej Zelandii. Marzenia naprawdę się spełniają. Czy tak wygląda raj? (…).

Cała relacja z podróży jest do wglądu TUTAJ
Chcesz przeczytać więcej o Nowej Zelandii i poznać 20 ciekawostek o tym kraju, o których nie miałeś pojęcia?
Zajrzyj TUTAJ.
Jeśli moje teksty blogowe i posty podobają Ci się lub znajdujesz w nich przydatne informacje, będę szczęśliwa, jeśli zaprosisz mnie na wirtualną kawę, która pomoże mi w dalszym prowadzeniu i finansowaniu bloga, i zdecydowanie doda energii, aby znów coś napisać.
Sprawdź też, bo warto:
- E-book: Jak tanio podróżować
- Alternatywa zawodowo-podróżnicza: Workaway
- Mini lekcje angielskiego na blogu: English is easy
- Język angielski: indywidualne lekcje online
- Praca zdalna: pomysły na pracę online
- Znajdziesz mnie też tutaj: Facebook, Instagram
Jeden komentarz
n.z. 90% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylaja wszystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180. wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje. co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby